Nie lubię komunikacji miejskiej. Spóźnienia, beznadziejne połączenia, stracony czas na przesiadki. A jednak kupiłem bilet miesięczny. Trochę z oszczędności (pozornej), trochę za namową (bardziej niż trochę). Pojeździłem tydzień i wylądowałem chory w łóżku. Wrocławska komunikacja miejska ma jeszcze sporo do nadrobienia w stosunku do np. Warszawy. Z dużych miast chyba tylko we Wrocławiu w środku tygodnia o godzinie 19 w samym centrum miasta (Kazimierza Wielkiego) tablica pokazuje 30 minut do przyjazdu następnego czegokolwiek. Potrzebna linia metra. Albo dwie.